Skip to main content

Architektura i sztuka – finisz artystyczny w Loftach Platinum

Arkadiusz Śliwowski jest artystą plastykiem, absolwentem wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Od wielu lat realizuje wyjątkowe finisze we wnętrzach wymagających niecodziennego podejścia. Spotkaliśmy się w Loftach Platinum przy ulicy Inowrocławskiej, gdzie pokazał sposób pracy nad niezwykłą, artystyczną imitacją betonu oraz opowiedział o drodze twórczej, która doprowadziła go do dzisiejszych wyników. Zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu oraz przeczytania pełnej wersji wywiadu.

Łukasz Śródka: Jak można nazwać technikę, którą zastosowałeś, wykonując finisz artystyczny w Loftach Platinum?

Arkadiusz Śliwowski: Rozmawiając o loftach, nasunął się temat betonu, który był nie do wykonania tu na miejscu, z powodów konstrukcyjnych czy innych, i tak pojawiło się pole do działania dla artysty plastyka, który malarstwo ścienne realizuje w formie betonu, a nie fresku.

Ł: Czy technika, którą się posługujesz, ma jakąś specyficzną nazwę?

A: Ta technika wzięła się z zapotrzebowania, tzn. z sytuacji, w której ktoś widzi w katalogu meble na tle ściany betonowej i chce mieć coś takiego w domu, ale okazuje się, że nie można wstawić betonowej ścianki do starego domu, który ma drewniane stropy. Musi być beton, tak? I nie można tego zrobić inaczej, niż wywalając pół ściany, żeby maszyny weszły. Było takie zapotrzebowanie i trzeba było wymyśleć technikę, by to zrobić. I tym się zająłem, to wymyśliłem, to się gdzieś sprawdziło i na tym polega wyjątkowość. To nie ma nazwy, ogólnie można powiedzieć, że to jest finisz, czyli technika wykończeniowa, dekoracyjna. Do wszystkich rozwiązań, które się tu uwidaczniają, doszedłem sam metodą prób i błędów. Trwa to ileś czasu, zanim się dojdzie do jakichś efektów.

Ł: Od dawna pracujesz nad tą techniką?

A: Początki były jakieś osiem lat temu. Pierwsza ściana, taka próba, szukanie narzędzi. Tu w loftach jest dodatkowo zderzenie z przemysłową formą, która, jak się okazuje, wymaga półprzemysłowych narzędzi. Można na pewno zrobić to inaczej, ale ja uznaję, że rozwiązania, do których doszedłem, są na razie optymalne.

Ł: Na czym polega wyjątkowość Twojej pracy?

A: Jest to coś niepowtarzalnego w tym sensie na przykład, że nie można zrobić kopii, za każdym razem wychodzi inaczej.

Ł: Ktokolwiek mógłby wykonać taki finisz?

A: Nie, nie za bardzo. Jest bardzo wiele działań niezauważalnych dla osoby, która popatrzyłaby z boku i chciała powtórzyć to w domu. Taka osoba na każdym etapie napotykałaby problemy z kompozycją, z kolorami. Tu przygotowanie z Akademii Sztuk Pięknych bardzo pomaga. Można coś zrobić, bo widziałem takie rzeczy gdzieś w jakichś sklepach, ale wychodzą wszystkie błędy dostrzegalne dla ludzi, którzy zajmują się profesjonalnie kompozycją, malarstwem, projektowaniem, którzy widzą pewne zależności. Ludzie z ulicy mogą tego nie dostrzegać. Jakieś mechaniczne powtarzanie ruchów, które są później zauważalne na ścianie, rozmieszczenie otworów, które jest jakby przypadkowe, ale nieprzypadkowe. Może wyjść, nie mówię, że nie, ale przypuszczalnie polega to też na tym, że takiej osobie, która by chciała to zrobić, przydałoby się parę uwag, na co zwrócić uwagę. Lepiej wiedzieć przed, niż poprawiać po, bo potem się robi od nowa właściwie wszystko.

Ł: Czy doszedłeś już do takiego momentu, w którym masz wrażenie, że ta technika jest już w zasadzie skończona, doskonała czy – przeciwnie – cały czas ją rozwijasz?

A: Za każdym razem napotyka się nowe wyzwania, np. styropian i siatka zbrojeniowa, które mają swoje… humory. Za każdym razem jest inaczej, tzn. nie ma żadnej rewolucji, ale do okoliczności za każdym razem trzeba się dopasować. Jest inne podejście do dużych płaszczyzn, inne do małych, inne jak jest praca z rusztowaniem, co zrobić, żeby nie zachlapać, żeby nie zaciekało za wcześnie, żeby nie było śladów. A z samą techniką eksperymentuję. Do tego dochodzą wymagania klienta, niektórzy chcą finisze bardzo plamiaste, niektórzy bardzo jednolite, dlatego to wszystko różni się w zależności od zlecenia. Nie jest tak, że kupuje się składnik A, składnik B, nakłada się i wychodzi, że
każdy może to zrobić. Są takie rzeczy, które trzeba rozwiązywać na bieżąco. Cały czas może być coś zaskakującego.

Ł: Zadowolony jesteś z efektu?

A: Tak. Akurat jesteśmy na szóstym piętrze, które ma taki mały korytarz. I chodzi o to, żeby to nie sprawiało wrażenia bunkra, tylko żeby było to czytane jako wnętrze, żeby nie było przytłaczające, żeby nie atakowało oczu. Ma być czytelny napis i ktoś, kto przechodzi, ma być przekonany, że to jest beton, dopóki nie popuka. Coś na granicy zdziwienia i nieobecności. Ten beton ma być bardziej wnętrzarski, nie zimny, tylko ciepły. Stoimy tutaj i jest to naturalne, więc zwracamy uwagę na układ cegieł i piękne drzwi. To ma być w
tle.

Przeczytaj więcej o sztuce w Loftach.

Bądźmy w kontakcie

Bądźmy w kontakcie

Archicom w mediach społecznościowych

Jesteśmy tam gdzie Ty. Obserwuj nas, żeby zawsze wiedzieć, co nowego planujemy.

Archicom w obiektywie